Od Barbórki 2018 każdy polski kibic rajdowy wie, że rywalizacja Kajetana Kajetanowicza i Mikołaja Marczyka może być jedną z najbardziej emocjonujących narracji motorsportowych w kraju. Choć przecież mamy o czym i o kim rozmawiać: uwiecznione w książce „Moje Rajdy” zwycięskie wojaże Sobiesława Zasady oraz ich niedawna kontynuacja na Rajdzie Safari 2021, nadzieje pokładane w Robercie Kubicy i walka tego kierowcy o szansę ponownego stanięcia na starcie, Janusz Kulig i Marian Bublewicz, rekord Fiata 125p oraz jego bohaterowie tacy jak Robert Mucha czy Andrzej Jaroszewicz…
A jednak- „Miko kontra Kajto” to opowieść o wyjątkowych zmaganiach kierowców, którzy są sobie bliscy, a zarazem bardzo się różnią.
Naszym zdaniem, historia, którą piszą ci dwaj zawodnicy, jest lokalną rajdową odpowiedzią na wyścigowe sagi o starciach kontrastowych osobowości. Koronnym przykładem takiego starcia jest to pokazane w filmie „Wyścig” („Rush”) Rona Howarda (nie warto mylić tego obrazu z innym „Wyścigiem”- „Driven” z Sylvestrem Stallone). Ale przecież wyścigowa walka Jamesa Hunta i Nikiego Laudy nie była jedyną o niezwykłej dramaturgii. Senna kontra Prost to kolejna rywalizacja, która powinna mieć fabularną adaptację.
Aby porównać oesowe boje oraz medialną konkurencję Kajetana Kajetanowicza z Mikołajem Marczykiem do mocnych opowieści z torów, należy udowodnić, że rajdowi rywale reprezentują różne modele działania w sporcie i wokół niego.
Dwaj Polacy, którzy muszą mierzyć się z konsekwencjami niszowego charakteru rajdów i szukać wsparcia u państwowych koncernów (obecnie obaj są członkami ORLEN Teamu). Dwaj kierowcy związani ze Szkołą Jazdy Subaru i Driving Experience (Kajto do dziś szkoli, Mikołaj jest wychowankiem współpracującego z tymi spółkami Subaru Poland Rally Team) . Ludzie połączeni relacją, w której są nie tylko wzajemny szacunek, ale i inspiracje. Przed mocniejszym wejściem w świat rajdów Miko odbył rozmowę z Kajetanem Kajetanowiczem, w czasie której, jak relacjonował, usłyszał „dlaczego nie warto być rajdowcem”. Później, nawet w ogniu dyskusji o możliwościach, jakie daje regulamin Barbórki, zaznaczył, że znajomi uważają go za „psychofana Kajty”.
Na pozór Mikołaja Marczyka i Kajetana Kajetanowicza dzieli tylko to, że każdy z nich chce pokonywać drugiego. Wszystko inne powinno ich łączyć. A jednak- kiedyś usłyszałem od fanki rajdów, że zdecydowanie woli profile socialmediowe Kajty od tych należących do Miko.
Niesforny i radosny
Na mediach społecznościowych nie warto tu jednak poprzestawać. W dzisiejszych czasach są one pierwszym miejscem, w którym można zdobyć informacje o osobach publicznych, ale przecież Kajtę można niekiedy zobaczyć nawet w programach telewizji śniadaniowej. Można i warto sięgnąć też po jego książkę „Jadę po swoje” napisaną z Krzysztofem Pyzią. Wiele mówi już okładkowy opis: „było podkradanie samochodu rodzicom i godziny spędzane w warsztacie samochodowym ojca. O karierze rajdowej w tamtym czasie nawet jeszcze nie marzył. W młodości był obibokiem, palił papierosy, nie unikał alkoholu, chodził na wagary. To jednak nie przeszkodziło mu odnieść sukcesu... Dzisiaj na linii startu budzi postrach wśród europejskich kierowców”. To z pewnością narysowany pogrubioną kreską portret, mający wzbudzić w czytelnikach odczucie, że mają do czynienia z historią „od zakapiora podwórkowego do «zakapiora» rajdowego”. Jednak, z drugiej strony, ważnym znakiem rozpoznawczym Kajetana Kajetanowicza jest uśmiech. Za uśmiechem tym stoją nie tylko zwykła uprzejmość, ale i emocjonalna otwartość. Otwartość ta miała swój moment nawet na Rajdzie Sardynii, gdy Kajto prezentował kask z malunkami wykonanymi przez członków jego rodziny. Doświadczony kierowca nie ukrywa jednak, że rajdowa pasja wpływała i wpływa na jego życie osobiste. W tym sporcie trudno zarówno o czas dla bliskich, jak i, niestety, o zapewnienie im finansowego bezpieczeństwa. Kajto należy jednak do ludzi, którzy umieją cieszyć się życiem- i na płaszczyźnie zawodowej, i osobistej. Udowadnia to choćby zamieszczonym w social mediach 7 grudnia 2021 zdjęciem przedstawiającym go w łóżku z ukochaną i ze statuetką Pani Karowej.
Grzeczny i skoncentrowany
O życiu prywatnym Mikołaja Marczyka wiadomo niewiele. Jeśli już, to o takich aspektach, jak dieta, pilnowanie masy ciała czy planowanie wypoczynku. Zwłaszcza że Miko chętnie uczestniczy w długich spotkaniach z kibicami, na których porusza tego typu tematy. Jego wpisy w mediach społecznościowych to przede wszystkim oesowe newsy lub wyczerpujące (oczywiście w pozytywnym znaczeniu tego słowa) podsumowania rajdów lub poszczególnych etapów.
Kontrowersje? Bodajże raz, gdy poruszył temat regulaminu Barbórki. Szczerość? Tak, przede wszystkim w przyznawaniu się do błędów.
Podobnie jak w przypadku „uśmiechniętego i otwartego Kajty”, wizerunek „grzeczny Miko” nie jest kwestią pozy, a odzwierciedleniem rzeczywistości. Jeden z nas nigdy nie zapomni amatorskich zawodów na Torze Kielce odbywających się w pierwszym sezonie po zwycięstwie Mikołaja w generalce RSMP. Bo to niezwykłe uczucie, gdy Mistrz Polski podchodzi do skromnego torowego fotografa i pierwszy mówi „Witam”.
I Kajto, i Miko potrafią ciekawie mówić o różnych aspektach treningu. Zdjęcia i filmy z żonglowaniem piłeczkami to standard. Na profilu Mikołaja temat ten przewija się m.in. w całym cyklu filmów dotyczących współpracy z trenerem mentalnym Łukaszem Miką (MIKESZ-COACH.pl). Dokumentują one kilka sposobów wzmacniania koordynacji i koncentracji.
Choć w tekście o swej drodze do motorsportu Miko pisze, że niezbyt lubił uczęszczać do szkoły, a później na uczelniane zajęcia, w innym wpisie (z 2016 roku) celebruje ukończenie podwójnego licencjatu (w Polsce i w Niemczech). W czasie tych studiów kierowca odbył też 1,5-roczną praktykę w BASF Polska.
„Powrót na studia” zaliczył w grudniu 2022 roku. Na wydziale filologicznym Uniwersytetu Łódzkiego poprowadził wykład dla studentów dziennikarstwa dotyczący budowania wizerunku sportowców.
Motorsport bawi i uczy. Kajetan Kajetanowicz, choć przez lata wykonał olbrzymią pracę nad umiejętnościami analitycznymi, chętnie przypomina, że sportowa jazda po prostu daje radość. Mikołaj Marczyk należy do grupy sportowców, którzy edukują. Dzięki Robertowi Lewandowskiemu więcej mówi się o znaczeniu diety, a dbałość o psychikę jest jednym z istotnych elementów marki osobistej Igi Świątek. Do tego stopnia, że współpracująca z tenisistką specjalistka od psychologii stała się popularniejsza w sportowych mediach niż stricte tenisowy trener.
My życzymy sobie, by motorsport był choć tak popularny, jak tenis. I wśród ludzi szukających rozrywki, i wśród umysłów analitycznych. Możemy więc uznać, że Miko i Kajto nie tylko ostro rywalizują, ale i świetnie się uzupełniają.
A jednak- „Miko kontra Kajto” to opowieść o wyjątkowych zmaganiach kierowców, którzy są sobie bliscy, a zarazem bardzo się różnią.
Naszym zdaniem, historia, którą piszą ci dwaj zawodnicy, jest lokalną rajdową odpowiedzią na wyścigowe sagi o starciach kontrastowych osobowości. Koronnym przykładem takiego starcia jest to pokazane w filmie „Wyścig” („Rush”) Rona Howarda (nie warto mylić tego obrazu z innym „Wyścigiem”- „Driven” z Sylvestrem Stallone). Ale przecież wyścigowa walka Jamesa Hunta i Nikiego Laudy nie była jedyną o niezwykłej dramaturgii. Senna kontra Prost to kolejna rywalizacja, która powinna mieć fabularną adaptację.
Aby porównać oesowe boje oraz medialną konkurencję Kajetana Kajetanowicza z Mikołajem Marczykiem do mocnych opowieści z torów, należy udowodnić, że rajdowi rywale reprezentują różne modele działania w sporcie i wokół niego.
Dwaj Polacy, którzy muszą mierzyć się z konsekwencjami niszowego charakteru rajdów i szukać wsparcia u państwowych koncernów (obecnie obaj są członkami ORLEN Teamu). Dwaj kierowcy związani ze Szkołą Jazdy Subaru i Driving Experience (Kajto do dziś szkoli, Mikołaj jest wychowankiem współpracującego z tymi spółkami Subaru Poland Rally Team) . Ludzie połączeni relacją, w której są nie tylko wzajemny szacunek, ale i inspiracje. Przed mocniejszym wejściem w świat rajdów Miko odbył rozmowę z Kajetanem Kajetanowiczem, w czasie której, jak relacjonował, usłyszał „dlaczego nie warto być rajdowcem”. Później, nawet w ogniu dyskusji o możliwościach, jakie daje regulamin Barbórki, zaznaczył, że znajomi uważają go za „psychofana Kajty”.
Na pozór Mikołaja Marczyka i Kajetana Kajetanowicza dzieli tylko to, że każdy z nich chce pokonywać drugiego. Wszystko inne powinno ich łączyć. A jednak- kiedyś usłyszałem od fanki rajdów, że zdecydowanie woli profile socialmediowe Kajty od tych należących do Miko.
Niesforny i radosny
Na mediach społecznościowych nie warto tu jednak poprzestawać. W dzisiejszych czasach są one pierwszym miejscem, w którym można zdobyć informacje o osobach publicznych, ale przecież Kajtę można niekiedy zobaczyć nawet w programach telewizji śniadaniowej. Można i warto sięgnąć też po jego książkę „Jadę po swoje” napisaną z Krzysztofem Pyzią. Wiele mówi już okładkowy opis: „było podkradanie samochodu rodzicom i godziny spędzane w warsztacie samochodowym ojca. O karierze rajdowej w tamtym czasie nawet jeszcze nie marzył. W młodości był obibokiem, palił papierosy, nie unikał alkoholu, chodził na wagary. To jednak nie przeszkodziło mu odnieść sukcesu... Dzisiaj na linii startu budzi postrach wśród europejskich kierowców”. To z pewnością narysowany pogrubioną kreską portret, mający wzbudzić w czytelnikach odczucie, że mają do czynienia z historią „od zakapiora podwórkowego do «zakapiora» rajdowego”. Jednak, z drugiej strony, ważnym znakiem rozpoznawczym Kajetana Kajetanowicza jest uśmiech. Za uśmiechem tym stoją nie tylko zwykła uprzejmość, ale i emocjonalna otwartość. Otwartość ta miała swój moment nawet na Rajdzie Sardynii, gdy Kajto prezentował kask z malunkami wykonanymi przez członków jego rodziny. Doświadczony kierowca nie ukrywa jednak, że rajdowa pasja wpływała i wpływa na jego życie osobiste. W tym sporcie trudno zarówno o czas dla bliskich, jak i, niestety, o zapewnienie im finansowego bezpieczeństwa. Kajto należy jednak do ludzi, którzy umieją cieszyć się życiem- i na płaszczyźnie zawodowej, i osobistej. Udowadnia to choćby zamieszczonym w social mediach 7 grudnia 2021 zdjęciem przedstawiającym go w łóżku z ukochaną i ze statuetką Pani Karowej.
Grzeczny i skoncentrowany
O życiu prywatnym Mikołaja Marczyka wiadomo niewiele. Jeśli już, to o takich aspektach, jak dieta, pilnowanie masy ciała czy planowanie wypoczynku. Zwłaszcza że Miko chętnie uczestniczy w długich spotkaniach z kibicami, na których porusza tego typu tematy. Jego wpisy w mediach społecznościowych to przede wszystkim oesowe newsy lub wyczerpujące (oczywiście w pozytywnym znaczeniu tego słowa) podsumowania rajdów lub poszczególnych etapów.
Kontrowersje? Bodajże raz, gdy poruszył temat regulaminu Barbórki. Szczerość? Tak, przede wszystkim w przyznawaniu się do błędów.
Podobnie jak w przypadku „uśmiechniętego i otwartego Kajty”, wizerunek „grzeczny Miko” nie jest kwestią pozy, a odzwierciedleniem rzeczywistości. Jeden z nas nigdy nie zapomni amatorskich zawodów na Torze Kielce odbywających się w pierwszym sezonie po zwycięstwie Mikołaja w generalce RSMP. Bo to niezwykłe uczucie, gdy Mistrz Polski podchodzi do skromnego torowego fotografa i pierwszy mówi „Witam”.
I Kajto, i Miko potrafią ciekawie mówić o różnych aspektach treningu. Zdjęcia i filmy z żonglowaniem piłeczkami to standard. Na profilu Mikołaja temat ten przewija się m.in. w całym cyklu filmów dotyczących współpracy z trenerem mentalnym Łukaszem Miką (MIKESZ-COACH.pl). Dokumentują one kilka sposobów wzmacniania koordynacji i koncentracji.
Choć w tekście o swej drodze do motorsportu Miko pisze, że niezbyt lubił uczęszczać do szkoły, a później na uczelniane zajęcia, w innym wpisie (z 2016 roku) celebruje ukończenie podwójnego licencjatu (w Polsce i w Niemczech). W czasie tych studiów kierowca odbył też 1,5-roczną praktykę w BASF Polska.
„Powrót na studia” zaliczył w grudniu 2022 roku. Na wydziale filologicznym Uniwersytetu Łódzkiego poprowadził wykład dla studentów dziennikarstwa dotyczący budowania wizerunku sportowców.
Motorsport bawi i uczy. Kajetan Kajetanowicz, choć przez lata wykonał olbrzymią pracę nad umiejętnościami analitycznymi, chętnie przypomina, że sportowa jazda po prostu daje radość. Mikołaj Marczyk należy do grupy sportowców, którzy edukują. Dzięki Robertowi Lewandowskiemu więcej mówi się o znaczeniu diety, a dbałość o psychikę jest jednym z istotnych elementów marki osobistej Igi Świątek. Do tego stopnia, że współpracująca z tenisistką specjalistka od psychologii stała się popularniejsza w sportowych mediach niż stricte tenisowy trener.
My życzymy sobie, by motorsport był choć tak popularny, jak tenis. I wśród ludzi szukających rozrywki, i wśród umysłów analitycznych. Możemy więc uznać, że Miko i Kajto nie tylko ostro rywalizują, ale i świetnie się uzupełniają.
Andrzej Szczodrak
dodany
04.06.2023
04.06.2023
przez
A57SC
A57SC
Aktualności / Artykuły
rodzaj
rodzaj
Rajdy
kategoria
kategoria
0 ma w schowku
wyświetleń: 981